poniedziałek, 29 września 2014

Być popularnym, co zrobić żeby ludzie uważali mnie za bożyszcze blogosfery.

Zanim usiadłam do komputera, bardzo długo zastanawiałam się czy jest sens zgrzytania paznokciami w klawiaturę. Zrobiłam więc mały research - kto gdzie z kim i dlaczego. Blogi czytałam , kiedy byłam młoda i piękna. Te na które trafiłam teraz , ni jak się miały do tych z przed lat. Zastanawiające jest to , że obecnie blogi możemy porównać do prężnie rozwijającego się przemysłu pornograficznego. Mało treści , dużo zdjęć. Jeśli owa treść się już pojawi to woła o pomstę do nieba. Ale czego oczekiwać od narybku, który wychowuje się na brykach, a Pan Tadeusz kojarzy się prędzej z trunkiem niż z epopeją narodową. Nie mniej jednak, aby być blogerem z krwi i kości trzeba mieć poczytalność co za tym idzie komentarze. Tu z otwartą dłonią przychodzi Faceb. Grupy zrzeszające piszących ludzi, są fantastycznym rozwiązaniem o ile obecność w takowej nie będzie graniczyła z desperacją. 
"jeśli do 20:00 otrzymam komentarz, odwdzięczę się tym samym"
 Istnieje duża szansa , że wiedza ma nie ogarnęła tematyki związanej z poczytalnością . Jeśli ilość komentarzy pod wpisem miałaby określać moją osobę , to przynajmniej było by to dość zastanawiające. Mogłabym wówczas przypiąć sobie wirtualną odznakę i paradować z nią po sieci. Trochę mi głupio że nie przebieram się w łaszki i nie możecie oglądać zawartości mojej szafy, ani też nie pisze o miłości , jednorożcach i kolorowych słodkich cukierkach. Jeśli jednak jest to nurt dzięki któremu będę najpopularniejsza gwiazdką w sieci ,  to mogę to znieść i żyć z tym. 
 Jest to poświęcenie na które jestem gotowa :)

niedziela, 28 września 2014

Inaczej niż normalnie czyli z lekka o Marynie

Żyjemy w czasach, gdzie każdy, kto ma tylko ochotę może dzielić się swoimi myślami z ludzką bracią. Wszelkie achy, echy są obwieszczane całemu światu. Ponadto trudno się oprzeć wrażeniu, iż liczba publicystów jest zdecydowanie większa od zainteresowanych czytelników. Pełen wybór i kolorystyka, anonimowość przede wszystkim. Anonimowość nie tyle głównego zainteresowanego o ile jego czytelników. Hejterska rzesza czekająca gdzieś pomiędzy słowami aby nigdy nie zapomnieć potknięcia się niegdyś poczytnego pioniera nowego stylu. Bloger bo o nim mowa, jeszcze niedawno swoim hipsterskim sposobem wyrażania poglądów na życie, tworzący nowy nurt live & style jest obecnie niczym znoszony kapeć.
Obecnie prym wiodą vlogerzy, bo po co pisać, posługując się jakże cudownym językiem ojczystym, skoro można wyrzucać z siebie monosylabiczny bełkot i pokazać swoją facjatę światu  .
Jak okiem sięgnąć wszyscy gotują, pieką i jedzą. Odchudzają się, żyją fit stosując różnorakie diety. Informują , jaki kołnierz, sukienka, kożuszek, skarpetka. Innymi słowy do wyboru do koloru "opiniotwórczych" blogów, starających się zapewnić właścicielowi kilka złotych na waciki. 
Niestety już dawno minął czas kiedy mogłam zaliczać się do tych 10% internautów , którzy w wieku piętnastu lat deklarują posiadanie i pisanie bloga. Dojrzała i sędziwa niczym Szczecińska Brama Portowa "rozkwitłam" na tyle, aby móc identyfikować się z wywołanym wcześniej znoszonym kapciem.
Zachęcana od wielu lat czytaniem - kaszki dla mas- zbieraniem punktów lansu , postanowiłam! Ja również będę pisała o tyłku Maryny!  
Zamiarów nie mam żadnych, ale obiecać mogę, że na pewno paplać będę o tym co ślina mi na język przyniesie. Co może być dość zabawne ponieważ poglądy na życie weryfikują mi ludzie, których spotykam na swojej drodze. Nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie fakt iż przekrój wiekowy spotkanych person waha się w przedziale od 20 do 75 lat, ale o tym kiedy indziej.
Pozdrawiam.

Ps. Wszystkie wspomniane we wpisie Maryny są kobietami fikcyjnymi, zbieżność osób i nazwisk przypadkowa.